wtorek, 25 listopada 2014

URODZINY - dzień 2. 25-11-2014

Pobudka
Następnego dnia byliśmy jeszcze w ośrodku. Wynajęliśmy firmę sprzątającą dlatego wszystko na dole mieli posprzątać. Karmienie i opieka nad tymi trzema końmi też była opłacona.  Dlatego też ja z Damienem mieliśmy wstać o 8:30 i pobudzić wszstkich na śniadanie. No ja oczywiście musiałam się zwlekać z łóżka pierwsza bo królewicz oczywiście spał.  Weszłam pewnie do pokoju w którym był z Ray'em, Szymonem i Alex'em. Przy okazji obudził się też Szymek który powiedział że już nie zaśnie i nam pomoże. Razem ze mną była też Miśka która również była chętna do pracy i z tego co pamiętam i co mówiła nie wypiła ostatniego wieczoru tak dużo. Nasza czwóreczka wyszła na chwilkę na dwór gdzie pod altaną miało się odbyć śniadanie dla naszych ponad 20 osób.  Pierwsze co chciałam zrobić to pójść do stajni gdzie stały 3 już moje koniki.
***
Kłótnia, konie , i rzęsy Delicji
Na boksach wisiały niezdarnie wykonane białe tabliczki, na których zmywalnym mazakiem były napisane lekko starte już imiona koni oraz właściciel. Na wszystkich trzech widniało moje imię i nazwisko. Uśmiechnęłam się gładząc przepięknego walijczyka po pysku.  Podeszłam dalej gdzie już nie wystawała zaciekawiona głowa. Ogier wydawał się zdenerwowany. Chyba nie pasowało mu to miejsce. Faktycznie boks był 2 razy mniejszy niż te w naszej stajni.  Prince of Night. No oczywiście... Dresaż tylko od Ann. A w ogóle to niedługo ja będę musiała ją odwiedzić na nowej stajni. Tak.. 4 miesiące ma dopiero Cedryka a mu przeprowadzamy się na nowe rancho. Rozmyślałam głaszcząc klacz od Andrea'y - Imę. Z rozmyśleń wyrwało mnie głośnę i donośne rżenie Mayday'a. Na prawdę był tak śmieszny bo jak nazwać kucyka który śmiesznie wygina żuchwę tylko po to aby ktoś zwrócił na niego uwagę? Kiedy tak stałam śmiejąc się z Miśką z May'a zauważyłam wychodzącego z paszarni stajennego. Podszzedł do nas.
- Zechciałyby panienki pomóc mi wyprowadzić koniki na pastwisko? No chyba, że zmęczone po wczorajszej głośnej nocy? - zaśmiał się dość młody i przystojny chłopak, puszczając oczko Miśce. Dziewczyna od samego początku mu się przyglądała, a ten chyba to zauważył i wykorzystał sytuację. Zarumieniona dziewczyna w tym samym momencie co ja pokiwała głową.  Chwyciłam uwiąz przywiązany do boksu Mayday'a i wyprowadziłam kucyka przed stajnię. Za mną wlekła się Miśka i jej adorator. Chyba świetnie się dogadywali. Kiedy szłam z ogierem na pobliskie pastwisko do mnie podbiegł Alex.
- Co to za jeden???
 - Stajenny. Ale chyba wpadli sobie w oko. - powiedziałam przez śmiech i ruszyłam przed siebie bignąc zmuszając kuca do kłusa. Dopiero kiedy wypuszczałam Day'a na pastwisko zrozumiałam co powiedziałam." O kuźde" - powiedziałam na głos i ruszyłam do pokoi. Przecież Miśka chodzi z Alexem. Boże co ja narobiłam... Mila, jezuś szybciej naprawisz to.. Już w korytarzu napotkałam kłucącą się parkę. Podbiegłam do Alexa, oparłam się o jego ramie poklepałam po plecach udając szczęśliwą chcącą uniknąć całej sprawy i odpowiedzialności.
- Mila coś ty mu nagadała?! - krzyczała Miśka.
- Ja tylko tam sorrki... Alex przecież to tak dla ...  ja też z nim gadałam i Dam by się wściekł ale Miśka cię kocha wiesz to i..- mówiłam na jednym wydechu.
- Dobrze dobrze ciiicho... Zamknij się już i uspokuj. - powiedział Alex, a Miśka potwierdziła. Odwrócił mnie w stronę mojego pokoju i popchnął a ja grzecznie poszłam. Kątem oka widziałam jak się przytulają. Tak! Ufff... upiekło mi się.
- Co tam sie działo??- zapytały dziewczyny kiedy weszłam do pokoju. Ruska czesała włosy a Delka malowała rzęsy.
-A nic mała kłórnia oczywiście prze ze mnię... -westchnęłam i walnęłam się na łóżko.
- O której dziś wyjeżdżamy?-zapytała Delicja odkładając podręczne  lusterko.
- Po śniadaniu pakujemy te 3 konie i ruszamy jak najszybciej. Mam masę do zrobienia w stajni... W będziecie mieli chwilę dla siebie, później atrakcje i wieczór... Ach! - dziewczyny się na mnie spojrzały i zaraz potem ogarnął ich śmiech.
- Może by tak dzisiaj przeprowadzić jakiś trening jak wszystkich wywieje? Milaaa proszę!! Tylko my! mamy skokowce! - wręcz na kolanach błagała mnie Delka.
- No dobrze zobaczę co da się zrobić ale nie obiecuję... - powiedziłam a dziewczyny podskoczyły. - która to już jest godzina co?
- Za 5 minut  8 a co?
- Boże ludzie! Budzić innych trzeba! Bo nie zdązą na śniadanie! Pomóżcie mi!
Po kolei razem z dziewczynami budziłyśmy osoby wspaniałym wierszykiem który stale stosowaliśmy w naszej stajni : 'Pobudka wstać! Koniom wody dać! ' Każdy chętnie wstawał. No nie każdy.. Ale wszystko odbyło się bez zbędnych problemów i już pół godziny po 8 siedzieliśmy wszyscy przy jednym stole [dokładniej przy trzech ale co tam :D], wcinając przepyszną zapiekankę z makaronem. Na stole leżało coś dla każdego.  parówki, kanapki, jajecznica... Mmmmm... ja sama jestem wielki łakomczuchem więc z Damienem zjedliśmy najwięcej. Zapiekankę, jajecznicę i z 2 kanapki. Kocham takie śniadania [:3] .
Już pół godziny później byliśmy w drodze do domu.
***
Już w domu
Uhh! Jak dobrze, że w stajni był ktoś kto nakarmił konie i je wypuścił. Co ja bym zrobiła bez Naty, Miszy i Vicky... Już przed południem nie było nikogo, a na stajni świeciło pustkami.
Poszłam na pastwisko, niosąc w kieszeni jabłkowe smaczki. Ulubione Abouta. Jako pierwszy do mnie przybiegł. Przyznam, że było dziś troszkę pochmurno, ale przez te chmurki niekiedy przebijało się ciepłe, jesienne słoneczko. Miałobyć dzisiaj ciepło. Jak dobrze..
Głaskając moje przytulanki zauważyłam małe osóbki zbiegające z górki na pastwisku. Ruska i Delka... Haha no nie wierzę.. Po co im te kije??? Ale pomyślały i wyrzuciły je przed podejściem do koni.
- Co robimy Milka? - zapytała z uśmiechem Rus opierając się o Dublanicę stojącą obok Abouta.
- No nie wiem... Miał być ten trening a może by tak siąść na samo ogłowie i przejechać się po tym lesie z którego właśnie wróciłyście?
Dziewczyny nie kryły zadowolenia i we trzy pobiegłyśmy po końskie ogłowia do stajni.
Dubla ładnie dała się okiełznać, Delka była w tym samym czasie u ogierów po Dark, a Out widocznie się na mnie fochnął, że go wczoraj nie zabrałam ze sobą a dziś  jakieś nowe przywiozłam . No trudno nie chce to nie. Wzięłam Guantanamo. Bardzo go lubię i najważniejsze toto ,że jest bardzo wygodny idealny na oklep.
***
Teren z Ruską i Delką
- Szybciej Ruska dawaj!!! Popędź ją a nie! - krzyczałam dodając łydki klaczy która na prawdę była szybka. Ścigałyśmy się po prostej drodze. Do mostu. Dobra wygrałó Dark.. W ostatnim momencie nas wziął i bum! A Ruska? Haha na końcu ale co tam..!
- DziewczynY! Tutaj taka mała kłoda, dacie radę? Snake's już skakała takie coś ale jak się nie wyłamie to damy radę!
Wszystkie 3 koniska kolejno skoczyły niewielką kłodę a zaraz za nią był niewielki rów, przy którym konie dziewczyn się nie zatrzymały a my musiałyśmy ominąc. No ale czego ja wymagam od konia westernowego???
Po 40 minutach byłyśmy już w stajni...
***
Popołudnie, ogłoszenie wyników, rozdanie dyplomów
Równo o 15 wszyscy staliśmy na hali. Poprosiłam aby ustawili się w takie same zespoły jak na zawodach. Zaczęłam czytać wyniki.
- Uwaga! Te wyniki powieszę jeszzcze na tablicy informacyjnej aby każdy mógł upewnić się co do nich. A więc! Pierwsze miejsce zajmuje drużyna ....  ...  .....  .... ... POMARAŃCZOWYCH!!!! ARISHA! GRATULUJEMY!!! A oto >>dyplom<<. Podałam przzedstawicielce dyplom  i podziękowałam za udział.
Drugie miejsce.................................. RÓŻOWI!!! BLACK SPIRIT!! GRATULACJE! Powtórzyłam czynność  wręczajać >>dyplom<< i przeszłam do kolejnego miejsca.
Brąz należy do ....  ....  .... . . . . ... . .. . .. . . . .  długo wyczekiwanej na jakiekolwiek zwycięstwo drużyny CZERWONYCH!!! RUSKA! ZAPRASZAM po >>dyplom<< . GRATULACJE!
Po rozdaniu wszystkich dyplomów i wywieszeniu >>wyników<<, zaproponowałam Emi bliższe zapoznanie się z moimi końmi.
Po pastwisku chodziłysmy dość długo witając się z każdym koniem. Chyba wszystkie ją polubiły....
***
Wieczór, ognisko, tańce
- A  teraz dobierzmy się kochani w pary!!! I do tańca!
każdy był w kimś w parze. Jak nie z swoim ukochanym to z innym chłopakiem ze stajni, przyjacielem. Albo z dziewczyną... Dziewczyna z dziewczyną :D Nie wnikajmy. Blask ciepłego ogniska ogrzewał gołe nogi dziewczyn wystające spod skukienek. Było tak kolorowo. I cicho... I spokojnie... Tańczyliśmy z 2 godziny. Kiedy robiło się zimno chłopaki przynieśli koce i tak okryci siedzieliśmy do 22 nad ogniskiem piekąc kiełbaski, pianki i chlebek. Popijając cydrem jabłkowym. Szkoda, że już jutro z rana każdy musi wyjechać... Znowu będzie mi tak smutno... Ale z Podkowom mam nadzieję będziemy widywały się częściej kiedy już będę na stałe na rancho. Obie będziemy w Polsce. Te 500 kilometrów to chyba nie tak dużooo...
***
KONIEC!! WIEM ŻE KRÓTKO ALE CHCIAŁAM TO ZWIĘŹLIĆ XD CAŁA JA :P
ZAPRASZAM NA RANCHO GDZIE BĘDĘ CZĘŚCIEJ: aspera-ranch.blogspot.com

5 komentarzy:

  1. Podkowom? Podkową jak już XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że wielu Podkowom xDDDD

      Usuń
    2. a to jest nas więcej? Boże, ja musze nick zmienić oO

      Usuń
  2. Są już wyniki skoków. Aktualnie trwają wyścigi, zapraszam! http://WH-Tolworth.blogspot.com/ Blacky

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na WH "Tolworth", gdzie właśnie trwa WKKW! http://WH-Tolworth.blogspot.co.uk/
    / Blacky

    OdpowiedzUsuń