poniedziałek, 24 listopada 2014

URODZINY - dzień 1. 24.11.2014

Wstałam dziś tak chętna do wszystkiego jak nigdy. No bo kto zrywa się na równe nogi o 4 godzinę przed budzikiem? Tylko Mila w dniu cztero miesięcznicy Cedryki.  Ubrałam szybko jakąś koszulkę z kotem i brązowe legginsy w paski i pobiegłam na dół. Chwyciłam w rękę jabłko i pobiegłam do stajni. Każdy jeszcze spał, ponieważ stajenni wstawali o 5. Ja zresztą też. Oj no to Raymond będzie zdziwiony, że konie już nakarmione będą na pastwisku. Najpierw weszłam do mniejszej stajni dla kucyków. Ucałowałam małego szetlanda w pyszczek i poczęstowałam jabłkiem. 
- Ej mały najpierw śniadanie. Nie wolno tyle.- pogroziłam małemu przed nosem palcem.
Weszłam do pomieszczenia gospodarczego [chwilowo to wolny boks :D] i z beczki owsa nałożyłam do wiadra odpowiednią ilość.  Każdemu konikowi wsypałam do żłobu odpowiednią ilość, a Key'owi  dołożyłam jeszcze ogryzek z jabłka.  Uciekłam od kucyków i poszłam [biegiem?] do moich sportowców.  Cedrysia w swoim honorowym boksie przy samym wejściu wystawiała dumnie łeb. Pogłaskałam Cedrykę i Rubina i ruszyłam dalej korytarzem do pomieszczenia z paszami. Zatrzymałam się jeszcze przy boksie Flamka. A zatrzymało mnie ogłowie. 
- A kto nie zaniósł twego pyskozamykacza do siodlarni? 
Sięgnęłam po ogłowie z "haczyka" przy bosie. Nagle poczułam coś dziwnego mokrego. Co się okazało? Długi jęzor westernowca muskał moje gołe plecy. Tak to jest jak się nosi za krótkie koszulki. 
- Ej kochany, dosyć czułości. I tak owies dostaniesz w swojej kolejce. 
W końcu doszłam do celu i szybko zabrałam wiadro owsa. No i miarka poszła w ruch. Wejść do każdego konia. Revia, Ripper, Żołnież, Summer Love..
- O Summer. Jaka wesoła i spokojna. Dzisiaj przyjeżdża pani, cieszysz się? - zapytałam i pokłaskałam klacz po szyi. 
Oh Cedryka ostatnia. Głodna jestem... Jednak jabłkiem się nie najem. Weszłam do boksu holsztynki i nałożyłam jedzenie. Kiedy Cedryka dorwała się do żłobu zaczęłam ją głaskać.
- Jak się czujesz kochana? Dzisiaj poskaczemy dobrze? Wiesz,  że nasza stajnia ma już 4 miesiące? Jedz spokojnie zaraz na pastwisko.
Zostawiłam konie w spokoju. Niech się najedzą. Podeszłam do pastwisk i otworzyłam wszystkie bramki. Pójdę zrobię śniadanie i wypuszczę konie. 
Weszłam do kuchni. Starałam sie być bardzo cicho. Niech inni się wyśpią, bo impreza będzie świetna. Mam taką nadzieję. A jutro? Jutro ognisko, oraz pełno atrakcji. Ale to niespodzianka :) Zerknęłam na zegarek. Karmienie zajęło mi tylko 15 minut? Wow rekord. Hmm.. śniadanie... Naleśniki? TAK!
Ale gdzie patelnia... Wyciągnęłam patelnię z szafki i oczywiście musiałam nahałasować. Spadła mi pokrywka. Ups.. Mam nadzieję, że na górze nie było słychać.  Zaczęłam przyrządzać ciasto na naleśniki kiedy po schodach zczołgał się zaspany Dam. 
- Hej kochanie, aż tak nahałasowałam? 
- Noo patelni wcale nie było słychać...
- Jeżeli już tu jesteś to skocz do spiżarki po dżem truskawkowy.- zrobiłam słodkie oczka.
- E tam truskawkowy, ja wolę śliwkowy. - skwasił się Damien.
- No idź i przynieś cokolwiek ja usmażę śniadanie dla całej armii.
Zajęłam się śniadaniem. No a co tu dużo mówić. Naleśniki z dżemem były przepyszne.
- Chodź wypuścimy konie. Za 5 minut piąta, zanim oni się zwloką na dół to będzie 30 po. 
- Dobrze zostawmy reszcie śniadanie i chodźmy. 
Damien poszedł wypuścić kucyki. Chwilę potem kiedy zamknęliśmy już pastwisko, ja wypuściłam konie. 
-Na którą mają dzisiaj przyjeżdżać?
- Ann i Emi mają przyjechać  niby wcześniej ale jeszcze nie wiedzą.
-Emi? Która to?- zapytał Damien.
- Nowa. Pensjonariuszka w Black Spirit. Pisałyśmy tylko.
- Aha. No to się dzisiaj poznamy mam nadzieję.
W stajni kiedy sprzątaliśmy boksy złapali nas Raymond i Trevor.
- O widzę wolne dzisiaj mamy Trevcio.- zaśmiał się Ray.
- No. Nasze gołąbeczki wszystko za nas zrobili. - przytaknął Trevor.
- Kochani my zaledwie 2 boksy sprzątnęliśmy. Do roboty! Boksy dla dzisiejszych koni szykować!
- A ile osób ma dzisiaj przyjechać? 
- 23 osoby + jeszcze my.
-Żartujesz sobie?
- Mówię poważnie, dlatego organizujemy to tam a nie tutaj. 
- Aha...
- Dlatego moi faceci. Kiedy wszyscy już przyjadą macie wszystko przewieść ostrożnie na salę. Prezenty ułóżcie pod tym wielkim tortem, jedzenie ładnie na stołach. Naty wam pomoże, bo Mad zostaje tutaj ze mna na zawody.
- Dobrze szefowo.-wszyscy trzej przytaknęli.
Z końmi się już uporaliśmy. Oczywiście ja i Damien pomogliśmy chłopakom je wyprowadzić, ale z resztą mieli poradzić sobie sami. 
- E, Dam! Chodź na chwilkę! - wychylił się za stajni Trevor.
- Poczekaj zaraz przyjdę, idź do domu. - rozkazał mi Damien.
Poszłam do domu kiedy na podwórku chłopaki rozmawiali rozkładając świerze siano w boksach/
- Dzwoniła Andrea, ma przyjechać z koniem - niespodzianką po swoich. Gdzie mamy go 'schować'? - zapytał Ray.
- Hmm... Mila pewnie wyjdzie im na powitanie. Wiem! Pójdę z Milką i załogą z AG do stajni zaprowadzić ich konia skokowego którego wy musicie im wcześniej pomóc wyciągnąć, i szybko zamknąć przyczpę z tamtym koniem. Ja szybko odciągnę Mi na bok aby nie zauważyła drugiego. Później kiedy my będziemy w stajni lub siodlarni, wy musicie szybko wręcz galopem zaprowadzić niespodziankę na tamto małe ogrodzone pastwisko za górką nad rzeką.Tak samo kiedy ktoś jeszcze przywiezie konie dla nas, ok?  na tamto pastwisko Mila nigdy nie zagląda. - wytłumaczył Damien.
- Sie wie szefie! - krzyknęli  chłopaki.
W tym samym czasie siedziałam w kuchni i piłam ciepłą kawkę w towarzystwie dziewczyn.
- O już jesteś. Co tam? - spytałam.
- Nic, nic chłopakom zniknęły jedne widły i prosili abym przyniósł im drabinę ze strychu w szopie. Bo wiesz, tylko ja mam klucze- uśmiechnął się i potrząsnął mi kluczami przed twarzą.
- Siadaj, zrobiłam ci kawę, pij.- podstawiłam mu gorący napój przed nos.
Była już 6:45. Rozmawialiśmy we trójkę omawiając dzisiejszy dzień.
- Tylko nikomu nie wygadajcie tego codzisiaj zaplanowałam!
Wszyscy przytaknęli i po chwili zostałam w kuchni sama. 
Siedziałam przy stole i przez  dobre 7 minut wpatrywałam się w okno. Z zapatrzenia wyrwało mnie głośne pikanie zegarka z kuchni, którypikał co godzinę. 7:00.Fantastycznie. Jeszcze 3 godziny, ale na pewno ktoś  przyjedzie wcześniej. Po chwili namysłu ruszyłam na górę. Dom był pusty. Nata siedziała w swoim biurze za siodlarnią, Damian był pewnie w warsztacie i majstrował coś w swoim nowym porshe, Madd miała wziąść dziś z rana Cedrykę na lonżę, przed zawodami a chłopaki mieli pełno roboty w stajni. Było tak cicho i pusto. Otworzyłam moją końską szafę w poszukiwaniu ubrania na dzisiejsze zawody. Będą to takie przyjacielskie zawody L więc po co specjalny zawodowy strój? Na luzie, kolorowo i fajnie. To wymagany strój. Może tak: beżowe bryczesy, ta czarna koszulka z koniem i do tego zielono żółta kamizelka? Tak, tak będzie fajnie. Przeniosłam wzrok na otwartą szafę. Niby dzisiaj mieliśmy się porządnie wyszaleć, napić i po prostu świetnie bawić. Jutro wieczorem miały być tańce przy ognisku... Na dziś spodenki i luźny T-shirt na jutro moja zielona sukienka.... I te buty. Myślałam że nigdy się tak nie ubiorę a prezen od Damiena po prostu będzie leżałw szafie. 10 centymetrowe szpilki na 5 cm platformie do tego krótka zielona sukienka bez ramiączek. Każdy miał przynieść ze sobą strój wieczorowy. Na pewno dziewczyny będą się dziś chwalić. ja zresztą też. Schowałam sukienkę spowrotem do szafy a strój jeździecki ułożyłam na krześle. Jeszcze chwilę wpatrywałam się na rodzinne zdjęcie. To znaczy... Moje, Alex, Trevora i Damiena. To była moja rodzina od początku. Pogłaadziłam zakurzoną szybkę i aż podskoczyłam kiedy usłyszałam przeraźliwy dźwięk. A to co? Wyleciałam szybko na dwór. Ujrzałam wielki wóz z logiem Arisha. Szybko pobiegłam w stronę przybyszów. Zerknęłam przed wyjściem na zegarek. 7:55.
- Ty małpo! Wiesz jak mnie wystraszyłaś? Gdzie i kiedy kupiłaś ten klakson??? Jest straszny!
- Haha wiedziałam! A ja tak nie mogłam się doczekać! Postanowiliśmy, że przyjedziemy i pomożemy ci w organizacji zawodów.
- Oh dziękuję! No to chodźcie najpierw na herbatę.
- Ja nie, ja dziękuję ja może pójde... eee no tam. - wskazał palcem na wychodzącego z taczką Raymonda i ruszył w jego stronę.
- Aj no niech idzie w końcu swój do swgo ciągnie. - zaśmiała się Amelia.
- Zgadzam się. Chodźcie do kuchni mamy jakieś 2 godziny jeszcze . - powiedziałam.
W kuchni Podkowa wręczyła mi przepyszne japońskie ciasteczka które już kiedyś miałam okazję spróbować i dużą i ciężką paczkę zapakowaną w różowy papier urodzinowy przewiązany wstążką.
- A to coś od całego rancza. 
- Dziękuję, ale prezenty wieczorem :)
Zrobiłam dziewczynom herbatkę i co miałyśmy robić? PLOTECZKI! Obgadywałyśmy wszystkich... chłopaków!  Troszkę się nudziłyśmy więc postanowiłyśmy pójść ustawić parkur na hali. 
Zanim na cokolwiek się zdeydowałyśmy taszczyłyśmy prze dobre pół godziny drągi po całej hali. W końcu nastąpił przełom. Podkowa stanęła na krześle na środku hali i zaczęła krzyczeć!
- Ej dziewczyny! Parkur ułożyć mamy a nie śmiać się i myśleć! Do roboty! Amelia, Milka! Ruchy! - rokazała dziewczyna.
- A ty? Będziesz tak stała?
- Ja nadzoruję pracę. 
Nic nie odpowiedziałam tylko chwyciłam bata który leżał koło mnie i zaczęłam zganiać Podkowę z krzesła, a kiedy zeszła zaczęłam ganiać ją w koło jak konia. Wszystkie wtedy pochłonął nas tor przeszkód. Szybko się uporałyśmy i tak powstało sześć przeszkód każda do 100cm. Taki tor L. Myślę, że każdy da radę ze swoimi końmi. Stanęłam na środku popatrzałam na szereg, stacjonatę, oksera, mały rów i tripplebarre, po czym sięgnęłam bata i zaczęłam ganiać naszą Podkowę po hali każąc jej skakać przeszkody. Amelia zabawiła się w komentatorkę i komentowała to co robi Podkowa. 
- Proszę państwa!!! Co tu się dzieje! Niestety wyłamanie i 4 punkty karne! Zwalona stacjonata i kolejne punkty! Proszę państwa kolejne wyłamanie przy okserze! Niestety dyskfalifikacja! Podkowa zostaje wyeliminowana z dzisiejszych zawodów!
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać w niebogłosy kiedy do zamkniętej dotychczas hali wkroczyła jakaś brązowowłosa osóbka. Wszystkie trzy się zamknęłyśmy i wpatrywałyśsmy w tą osobę. Nagle za wielkich wrot wyłoniła się dobrze nam znana Ann. Już wiedziałyśmy, że ta brunetka to Emi. Nowa pensjonariuszka w BS.  
- Słychać was było na parkingu. Zaprowadziliśmy konie i przyszłyśmy. Te twoje dwa westernowce przekazałam Trevorowi. 
- O to dzisiaj będziemy skkać? Nie wiem czy dam radę... - zasmuciła się Emi.
- Spokojnie. Ja też wolę western ale taki mały tor to nic strasznego. Damy radę Emi.- Powiedziała Podkowa.
*
Była już 9:30 kiedy przyjechała Miśka z Alexem swoim wielkim autem i koniowozem z logiem Lider'a. Zaraz za nimi wjechała Andrea z Eric'iem za kółkiem i małą siostrą Lily na kolanach. Miśka wyszła z samochodu i wręczyła mi niebieską paczuszkę. Ja podałam ją Trevorowi i kazałam zanieść do pokoju gospodarczego. Dam podszedł do Ray'a i szepnął coś do ucha.
Damien podszedł do mnie wziął za rękę i poprowadził pod boks , przy czym był strasznie podejrzany.
- Chodź kochanie otworzymy konikowi boks, poczekamy na nich.
- Oj ty głupku! - powiedziałam śmiejąc się i potargałam mu włosy.
Zaraz weszły do stajni Andrea z Miśką prowadząc swoje skokowce. Uweilbiam kiedy konie wchodzą do naszej stajni stukając podkowami.Wskazałam im boksy, zabrałam sprzęd do siodlarni  i zabrałam na spacer. Zaniosłam jeszcze jabłkowe wyposażenie od Andrea'y [szarlotkę oraz pełno butelek cydru jabłkowego]i przygotowane przez Miśkę nuggetsy i chrupki, a zapas jabłek na rok zaniosłam do gospodarczego.  No oczywiście naszych chłopaków gdzieś wywiało więc nasza babska ekipa [Ja, Maddie, Naty, Ann, Emi, Miśka, Andrea z Lily, Podkowa i Amelia - taki babiniec :P] ruszyłyśmy na spacer do mostu i z powrotem do stajni. Tak minęło nam 20 minut a ekipy Rosewood nadal nie było.
- Nata weź przedzwoń do Ruski bo musimy się zacząć szykować a tu ich nie ma. 
Natalia poszła  do biura wykonać telefon. Po 2 minutach  wyszła. 
- No Ruska mówi że właśnie wjechała na tą naszą główną tą kamienną drogę i zaraz będzie.
Faktycznie, zaraz na parking podjechał wielki bus, a w nim ekipa Ruski i Delki. Czyli razem 11 osób w jednym samochodzie. Jej. Dziewczyny wysiadły i oczywiście każdy musiał się poprzytulać.
- Dobra może je w końcu wyprowadźcie bo zaraz przyczepę rozwalą. - powiedziała Podkowa.
- No właśnie po co wam taka wielka przyczepa na dwa konie??? - zapytałam.
- A Milka chodź może pójdziemy nim boks otworzyć. - dam wziął mnie pod ramie i zaczął prowadzić.
Nawet nie zdążyłam zaprzeczyć, a już byłam pod stajnią. No dobra dziwnie się zachowuje ale niech mu bedzie. Przyszły do stajni dziewczyny z końmi i oczywiście gadałyśmy. 
- Ej Damien zwołaj tutaj wszystkich dobrze ? - zrobiłam maślane oczka, którym nie dało się odmówić. 
Po chwili wszyscy byli już w stajni zapełniając cały korytarz od wejścia aż do siodlarni. Jakimś cudem udałomi się wejść na pusty drewniany wieszak na siodła. 
- Uwaga kochani!! Wybiła 10 co znaczy, że musimy zacząć szykować konie! 
Wymówiłam tylko ostatnie słowo a wszyscy już stali w boksach czyszcząc konie. Wszystko przebiegło w miarę sprawnie, więc szybko mogliśmy przejść na halę. Oczywiście zamieszanie było nie małe. Ile zderzek z siodłami, ile poplątanych ogłowi, pomylonych szczotek,zagubionych czapraków... Ale po półgodzinnych zmaganiach w końcu mogliśmy udać się na halę z 8 końmi. 
Ponieważ każda stajnia miała zabrać ze sobą po jednym koniu musiałam coś wymyślić aby kilka osób z ekipy brało udział w zawodach. Oddałam konia Maddie i wskoczyłam na ławkę. 
- Dobra kochani! Chciałabym abyście teraz  ustawili się grupkami ze swoją ekipą. W przypadku Emi to dojdź do BS, dobrze? A ty Miśka razem z Alexem dołączcie do Apple Garden Stud, bo mała Lily nie da rady, więc będzie was 4 czyli akurat. Dobrze jesteście ciekawi co będziemy robić? A więc tak w drużynach jest 1 osoba z koniem a w przypadku BS i AG są 2 dlatego później do was wrócimy. A więc tak, widzicie że jesteśmy na tej większej hali a parkur nie zajmuje wiele i jest łatwy. Proszę o wyznaczenie 2 osób i tej z koniem z drużyny które będą tutaj brały udział. W przypadku osób z dwoma końmi też 2 osoby. Dobrze. Jedna osoba stanie w tamtym narożniku i będzie trzymała kask osoby z koniem. W kolejnym zaznaczonym na zielono narożniku będzie stała osoba z palcatem. Zadaniem osoby na koniu jest podjechanie kłusem do każdej z osób założenie kasku, potem palcatu i pojechanie wprost na przeszkodu, no i przejechanie parkuru. W przypadku osób z dwoma końmi jedna staje w tym narożniku, a druga w tym czasie przejeżdża parkur, kiedy przejedzie przybija piątkę osobie stojącej a ta jedzie najpierw po kask i palcat i jedzie przejachać parkur. Przejazd będzie ta pośrednio liczony za dwie osoby. Wszystko jasne? 
- Tak! - wszyscy krzyknęli chórem. 
- Pamiętajcie, że to tylko zabawa! - krzyknęłam.- nasza Cedrykowa drużyna będzie pierwsza abyście wszystko załapali. Natalie będzie wszystko komentować w tej oto budce. - wskazałam na budkę komentatora na trybunach.
Siadłam na konia i dałam znak Naty, że już zaczynamy. 
- Proszę państwa! W dzisiejszych zawodach udział bierze 6 drużyn. Jako pierwsza startuje drużyna z Cedryki czyli drużyna zielona! >>oklaski<< . Parkur pokonywać będzie Mila Mousher na wałachu  Out and About >>oklaski<< a jej pomocnikami będą: Damien Filles oraz Madeleine Brush >>oklaski<< . Uwaga... Gotowa... Do startu... START!! Przypominam, że zagalopowanie podczas zbierania przedmiotów = dyskfalifikacja! A w tym momencie Mila starannie zapina kask i rusza żywym kłusem w stronę Maddie po palcat. Zbiera palcat układa go w dłoni i rusza na pierwszą  przeszkodę. Stacjonata pokonana bezbłędnie. Prosty najazd na średniej wielkości okser i... niestety zrzutka! Nic się nie stało, gniady nie zważając na oksera rusza w stronę małego rowu. Dobrze! Cedryka zdobywa coraz więcej punktów! Skręt, najazd na tripplebarre, wybicie i ... przeszkoda pokonana! Doskonale! Teraz ostatnia przeszkoda! Ciąg! Out niepewnie się wybija i niestety! Pierwsza stacjonata zrzucona, a druga lekko zachaczona kopytem jednak bez zrzutki! Drużyna zielonych kończy przejazd z 8 punktami karnymi ! >> oklaski i okrzyki<<
- Drugą startującą drużyną jest drużyna z Rosewood Ranch!  To drużyna czerwonych w której osobą z koneim jest Olivia Stark z Dublanicą >>oklaski<<  a asystują jej Rayan oraz Valentine Bonnet >>oklaski<<!Mamy już kask i palcat. Dwie pierwsze przeszkody pokonane poprawnie! Niestety ! Dublanica odmawia skoku przez rów z wodą! Ruska wycofuje konia i najeżdża jeszcze raz. Dobrze! Kolejne przeszkody pomomo zbyt wczesnego wybicia pokonane poprawnie! Czerwoni kończą  przejazd z 4 punktami karnymi!
- Kolej na Martinę Quesadę i Dark Clementine! >>oklaski<< Jej drużyną będą żółci : Nicolas Parker oraz Sabina Okrucińska! >>brava<< Dziewczyna już rusza jednak czas jeszcze nie liczony! Gotowi... START! Przed startem Dark jej zagalopowała jednak sytuacja w porę opanowana co nie kończy się dyskfalifikacją! Wyłamanie przed okserem! Niestety! Rów pokonany! Tripplebarre ze zrzutką! Ciąg poprawnie pokonany! Dwie stacjonaty pokonane! Delicja kończy przejazd z 8 punktami karnymi jednak z doskonałym czasem! Brava dla żółtych! >>brava<<
- Teraz mamy drużynę z Andreą z AG oraz Michaliną z Lider'a! Oto niebiescy którym asystować będą: Eric oraz Alex!  Andrea razem z Yen Gotta Run właśnie skończyła przejazd bez punktów karnych, przybiła Miśce piątkę a ta kłusem ruszyła po kask i palcat. Mamy! Niebiescy mają świetny czas. Jednak kiepsko poszło Jasmine na pierwszej przeszkodzie! Stacjonata zrzucona! Niestety! Chyba jasmine Flower ma dzisiaj zły dzień ponieważ przy następnej przeszkodzie gwałtownie wyłamuje co skutkuje spadnięciem jeźdzca. Dyskfalifikacja! A szkoda bo niebiescy świetnie sobie radzili na początku. ALe to tylko zabawa! Miśce nic nie jest, więc prosimy o ogromne brawa!! >>oklaski<<
- Czas na drużynę z Rancza Arisha!! Podkowa z Tropką! W siodle westernowym? No, się będzie działo w drużynie pomarańczowych ! >>brava<< Asystowac im będą Amelia i Szymon! I ruszyli! Podkowa kierując klacz jedną ręką ruszyło po kask, chwyciła go jedną ręką, założyła. Pokierowała już z batem konia na stacjonatę. SKOK! No ! Świtenie!  Okser, rów! Pokonane przeszkody! Tripplebarre ! Dobrze!  Pomarańczowi kończą przejazd bez punktów karnych !
- Ann razem z Pamelą kończą swój przejazd bez punktów karnych! Właśnie ruszyła Emi! Cudem powstrzymała Silvera od galopu! Oj konik ma dużo energii!Otrzymała już kask od Jack'a i bata od Harry'ego Emi traci dużo czasu szarpiąc się z koniem po stacjonacie. Zero punktów! Czas na ciąg! Silver ma problemy i wyciąga głowę w dół prubując zwalić z siodła Emi. Przejazd za 0 punktów! Gratulacje dla drużyny różowych!!!  >brava!!!<<
- I tym oto przejazdem kończymy zawody na urodzinach Cedryki! 
Wszystcy zeszli już z koni i rozmawiali ze sobą. Ja nakazałam pójście do stajni i wypuszczenie koni na małe pastwisko obok hali. Wszystcy spotkaliśmy się obok stajni. Zawody zajęły nam 2 godziny.
- I jak? Fajnie było co nie?
- Taak. Świetny tor. Dobrze się skakało - powiedziała Miśka.
- Haha a tyłek boli?
- Nieee. Miękki piasek macie.
- No wiem. - zaśmiałam się.
- No to co? Teraz możecie poszwędać się po Cedryce, iść coś poszperać w lodówce lub porozmawiać w spokoju w kuchni.
 Każdy się rozszedł, a ja rozmawiałam z Damienem.
- Teraz każdy jest w swoim żywiole i robi co chce. Później chętnych zabiorę z końmi na spacer, dam im w rękę nasze i ruszymy na tą łąkę ze stawem. 
- O, może pójdę z wami.
-  Myślisz, że chłopaki cię puszczą? Leć już do nich. - zaśmiałam się. Dam pocałował mnie w policzek i kiedy odchodził mi oczywiście coś się przypomniało.
- Ej! Zbierz zaraz chłopaków i zawieście wszystko do świetlicy.
- Dobra! To ja wezmę Trevcia i Rayana i pojedziemy. 
Ja sama poszłam do kuchni i przysiadłam się do Ann i Emi. Ann właśnie robiła sobie i koleżance herbatkę. Poprosiłam o zieloną. Chwilę później siedziałyśmy już przy gorącej herbacie i babce piaskowej którą zrobiłam dzień wcześniej z Naty. Oczywiście rozmawiałyśmy na wszystkie możliwe tematy chichrając się przy tym. Chwilę później do domu weszły dziewczyny z Rosewood całe w końskiej sierści. Chyba pielęgnowały swoje koniczki. Dosiadły się do nas i zrobiły herbatę. Stworzyłyśmy pięcioosobowy chór, który tylko się śmiał.  Później poszłyśmy do mnie do pokoju. Każda z nas pokazywała sobie swoje sukienki. Ruska.. Sukienka no normalnie jak z reklamy nivea! Krótka biało czarna. i do tego czarne szpilki. Wow! Wyglądała oszałamiająco! Emi... Ona to lubi kolory. Pomarańczowa dająca w oczy krótka sukienka z zamkiem po całej długości. I do tego czarne trampki. Jej niby nie tak wieczorowo ale jednak sukienka! Delicja i Ann postawiły na klasyczne czarne sukienki z falbankami u dołu. Ale efekt był oszałamiający! Właśnie wybiła 15:00. 
- Ej dziewczyny! Bierzemy konie i idziemy na spacer? Zgarniemy jeszcze Podkowę, Amelię i Miśkę i pójdziemy.  Bo Ruska twoje dziewczyny gdzieś zwiały co nie? 
- Taak. Chyba podrywają twoich stajennych.  A Sky możemy zgarnąć bo siedzi na pastwisku i karmi twoje konie jabłkami. 
- Haha znowu? Ooo kochana jest. 
Poszłyśmy na dół. Podkowa, Amelia i Miśka  siedziały w stajni i czyściły swój sprzęt. 
- Hej bierzemy konie i idziemy na spacer? Widzieliście gdzieś Andreę z Lily?
- Pewnie, chętnie! A Andrea chyba już wyruszyła i dla Lily zabrała twojego kucyka. 
- Haha, no to niech go tam popieści bo Key lubi dzieci.
- A ja? Przecież nie mam tu konia.
- Spokojnie Amelia! Możesz wziąść Cedrykę lub Albę. 
- Cedrykę bo ją kocham! A ty na niej nie miałaś dziś skakać?
- Miałam, ale była nieznośna i gryzła więc nie miała dziś ochoty.
Zgraną ekipą zgarnęłyśmy jeszcze Sky i ruszyłyśmy z uwiązami po konie. 
Amelka wzięła Cedrykę a Sky zabrała  Revię. Miałyśmy 5o  minut na spacer bo o 16 miałyśmy być w domu. Wtedy jest już szarówka i nie miło się tak chodzi po lesie. Najpierw szliśmy polem obok siebie raz najakiś czas dając koniom skubnąć trawki.  Kiedy wyszłyśmy na piaszczystą ścieżkę w lesie kierowałyśmy się szumem rzeczki.  No i doszliśmy do polanki w lesie. Wiedziałam że zejdzie nam tam chyba najdłużejbo konie będą się tak szarpały że w końcu będą musiały zjeść tą trawkę. Po 5 minutach stwierdziłyśmy, że stać tak nie będziemy a usiąść nie zaszkodzi. Kiedy konie zaczęły już się kręcić w kółko postanowiłyśmy, że przejdziemy się jeszcze kawałek na śliczną łąkę z gruszą na której jeszcze powinny być gruszki. Daleko nie było więc  po 7 minutach byłyśmy na miejscu. Żywiołowa Sky wdrapała się na drzewo i z najwyższego punktu gdzie jeszcze były owoce zaczęła zrzucać dojrzałe gruszki. Po jednejdla każdego konia i dla nas. Mogę przyznać, że były tak smakowite i słodkie, że każdy zjadłby jeszcze kilka, no ale skończyły się! Była już 15.30 więc pora wracać! 
Już przed stajnią postanowiliśmy troszkę pobiegać z konikami na uwiązie. No ale prawie każdy na siebie wleciał, Revia prawie, że wyrwała Sky,  a Cedryka jak zwykle się opierała.  O 16 byliśmy już wolni. Zwołałam wszystkich na halę gdzie miały się odbywać nasze organizacyjne spotkania. 
-Kochani! Ubierać się ciepło, zabierać paczki z chipsami, chrupki i kubki z napojami i zapraszam do stodoły ! Kto chętny na kino w stodole? Szybko!
W stodole był już wyświetlacz u stawiony na wielką białą ścianę specjalnie wcześniej wyczyszczoną. Kiedy każdy już przyszedł i wygodnie usadowił na sianie oraz przykrył kocami puściłam film po czym szybko wskoczyłam pod kocyk obok Dam'a.  Mieliśmy oglądać  "Straszny Film ".  Podobno meega śmieszny i troszkę straszny. 
Tak jak myślałam troszkę strasznych postaci i momentów, ale taka komendia! Wszyscy na maksa się uśmiali! Była 20:00  bo oglądaliśmu później jeszcze drugą część.  
- Ok to co teraz spać tak? - zapytała Andrea która w krótkiej przerwie poszła położyć spać Lily. Dzisiaj wieczorem miała z nią zostać Naty. 
- Cooo??? A impreza??? Szybko uciekajcie mi ze stodoły przebierać się i na dół do busa! jedziemy gdzieś!
Wszyscy byli zaskoczenie ale wykonali polecenie i 10 minut później byli już na dole. Trevor wypożyczył busa na 30 miejsc aby nas wszystkich zawiesć.
- Ej Milka może nam w końcu powiesz gdzie nas wiezeisz bo się czuję tak jak nas kiedyś porwali. - powiedziałą Ruska.
- Spokojnie. Myślicie, że zmieścilibyśmy się w moim salonie? Haha! Jedziemy w miejsce gdzie będzie prawdziwa impreza i syta kolacja!
Wszyscy się ucieszyli, ponieważ specjalnie nie dostalidziś obiadu tylko to co wygrzebali w mojej lodówce  i chrupki. 
No i oczywiście musiała być jakaś niespodzianka. Trevor na mój rozkaz miał symulować że przebiła mu się opona tak ok. 10 minut drogi od ośrodka. Więc wszyscy musieli iść z buta.  Było mega ciemno i tylko Trevor miał latarkę, a on miał ją dać osobie którą wskaże na przewodnika grupy. Ja, Damien i Madd uciekliśmy szybko na przód gdzie znajdował się ośrodek. My mieliśmy latarki, a że u nichbyło ciemno nie widzieli nas i nie wiedzieli, że nas nie ma. Gra w podchody [:D].  Na wszystkich drzewach narysowaliśmy strzałki. Na jednym była zmyłka. Strzałka była narysowana na drzewie obok zakrętu w las, gdzie dalej też były znaki, ale przy tym drzewie był balon na którym było napisane: "Haha zmyłka xD Idź prosto :P" . Jeśli przeczytają pójdą prosto, a jeśli nie pójdą tą leśną drogą i wyjdą na miejscu gdzie zaczynali [:D]. A jeśli pójdą prosto od ośrodka dzieliło ich będzie tylko kilkaset metrów. 
Razem z Damianem właśnie przyjeliśmy DJ'a. Ale najpierw miałą być kolacja czyli porozkładaliśmy wszystko na stół i przydzieliśmy talerze, szklanki. Po 30 minutach czekania do ośrodka wpadliwszyscy mega zadowolenie z niespodzianki. 
- Haha! Nie widzieliśmy na początku balona i się wracaliśmy! - krzyczała Amelia śmiejąc się.
 Po kilku minutach każdy się rozebrał i zasiadł do stołu. Na stole leżało wszystko. Ciasta, drobne proste potrawy po te najwykfintniejsze produkty. Od nuggetsów Miśki po szarlotkę Andrea'y. I oczywiście wszelkie babeczki od Podkowy  i Ruski,oraz cała armia ciastek, słodyczy i ciast.
Kiedy każdy w miarę się najadł, przyszła pora na torty i prezenty. Nagle zgasły wszystkie światła, został wprowadzony stolik z kilkoma tortami urodzinowymi, a DJ puścił zmiksowany utwór STO LAT. Kiedy cała nasza ekipa zdmuchnęła świeczki, posadzili mnie na koński fotel pod wielką rzeźbą  tortu z koniem. 
- Kochana otwiermy prezenty! - krzyknęła Ruska i rzuciła mi się na szyję, piszcząc.  Zaraz za nią wszyscy mnie przytulili przez co się przewróciłam.
Zaczęłam od paczki z karteczką "Coś dla cedryki od rancha Arishy :*".  Kurcze przyznam to było takie ciężkie!  Otworzyłam różową paczkę i ujrzałam.... Nowiusieńkie siodełko skokowe!!! Rzuciłam się na Podkowę dziękując niezmiernie.   Teraz kolej na żółte pudełko.  "Twoja Rus i 100 latek Cedryki <3" Ruska...  Otworzyłąm a tam co? Brązowy komplecik! Dla siwka? Zobaczymy jeszcze ale to było takie cudowne!  Przytulasek i kolejny prezencik. "Lider życzy masy koników ;*"  Miśka. Hmmm.. Co my tutaj mamy... Niebieskie pudełko a w nim... NIEBIESKI ZESTAW!!! Jupii! Niebieski!!! Kochana Misia. Kiedy myślałam, że to już wszystko Damien zawiązał mi hustkę na oczy i wszyscy zaczęli gdzieś prowadzić. Wyszliśmy na dwór to czułam. Kiedy weszlismy do jakiegoś pomieszczenia nie udało się nie słyszeć rżenia i czuć zapachu. "Konie?'' - pomyślałam.  Odwiązali hustkę i wtedy moim oczom ukazały się trzy wspaniałe wierzchowce.
- No dobra teraz każdy mi się ustawia przy swoim. 
Zarządziłam i osoby które oferowały mi konie ustawiły się przy nich. Podeszłam do pierwszego boksu. 
-Ruska, Delka... A co wy mi tutaj przywiozły? Przecież to walijczyk jest!  Nonormalnie.. Uściskałam je i ucałowałam po czym poklepałam ogiera po szyi. Podeszłam dalej a tam... O boże nie! Co za klacz!!! Quarterek, no czyli nie kto inny jak Andrea. Spojrzałam się na nią, splotłam ręcę, po czym powiedziałam sarkastyczne 'Nie..." i rzuciłam jej się w ramiona. Kochana...                                                                                     Ann... No nie... Od razu widać że dresażowiec... Hanowerek ^^ Spojrzałam na Ann pogłaskałam ogiera a ona dodała tylko "Dresaż CC" i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Moje spojrzenie mówiło "Nie mogłaś"  A kiedy tylko uśmiechnęła się szerzej ja popiskując rzuciłam się na nią. 
Kiedy byliśmy już w środku, a każdy zjadł po kilka kawałków tortu, zgasło światło pojawiła się kula dyskotekowa a DJ zaczął zapodawać hity. Każdy od razu ruszył do tańca. Najpierw ,jak każdy pewnie się domyśla, tańczyły same dziewczyny. Na stole niespodziewanie pojawiły się drinki, cydr, oraz wiele wiele innych alkocholów. Później wkręciłam Damiena w taniec a upici chłopcy zaczęli powoli wchodzić na parkiet coraz to szaleniej tańczyć. Każdy z każdym. Kiedy Ruska zaczęła tańczyć z Trevorem Ray mało co się z nim nie pobił ale wszystko się rozwiązało i Trevor zaczął zarywać do Meg. Było tak szalenie! No i oczywiście  DJ był wynajęty tylko do 24 więc kiedy nagle muzyka ucichła już troszkę napici Ruska wypaliła z butelką. Ona chyba to uwielbia. No i oczywiście pomysłodawczyni ustalała zasady.       [może jescze wspomnę, że Sky poszła już na górę do pokoi gdie mieliśmy spać] 
- Każdy kto nie wykona zadania musi wejść  na scenę i zaśpiewać coś o miłości dla wybranej przez nas osoby.  Wszystkie pytania i zadania dozwolone! Zaczynamy!
Było tak gorąco... No a zadania były tak . . . ,  że śpiewałam ja dla Szymona, Vienne dla Ann [xD] i chyba Trevor dla Ruski, no i jeszcze kilka osób ale kto by to pamiętał???  No graliśmy z godzinę... Potem chłopaki włączyli swoją własną muzę przy której bawiliśmy się do 4... A potem.. Pamiętam, że wylądowałam w pokoju z Rus, Delką i Miśką... A jak to nie wiem... No i chyba każdy od razu poszedł spać no ale Ruska coś paplała, że słyszy za ścianą dziwne dźwięki... No cała rozmowa wyglądała jakoś tak:
- O kurde!! Delicja! Czemu słyszę głosy???
- Bo masz uszy???
 - Ale ja nie słyszę...
- No to idź do guchologa...
Tak uśmiałam się  z dziewczyn... No ale co alkohol robi z człowiekiem!!! 

----------------------------------------------------------------------------------
Dobra.. No i jest! Jestem tak dumna z 4 miesięcy ^^ No ale się przenosimy :p
Dobra z dołu was uświadamiam, że jeżeli znajdziecie jakieś niepasujące do reszty zdania, lub mnóstwo byków, to sorrki na serio... Wiem z końcówką może przesadziłam ale  no musiałam coś takiego dziwnego napisać :P Wszyscy się dziś super bawili a jutro kolejna część ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz