sobota, 25 października 2014

Hubertus 2014 - GONITWA ZA LISKIEM!!!

Link do niespodzianki: https://www.youtube.com/watch?v=l3naEthBTmU&feature=youtu.be

Przeciągnęłam się leniwie schodząc do Kuchni. Co my tutaj Mamy .. JAJECZNICA! Tak, to wspaniałe rozwiązanie. Stanęłam obok kuchenki i zaczęłam przygotowywać sobie posiłek. Troszke tu teraz pusto ... Damien od samego ranka jest w garażu , reszta, reszta wypełnia swoje codzienne obowiązki ... Bez Alex jest troszke Pusto i dziwnie ale Jakoś dajemy rade .. Siadłam Przy stole i zaczęłam myśleć i jeść. Ciekawe co robi Naty ... Pewnie siedzi na pastwisku i kombinuje tor na hubertusa ... Właśnie! Hubertus!   Szybko zerwałam sie krzesła, wstawiłąm tależ  do zlewu i pognałam do mojego pokoju na górze. Wybrałam na tą chwile Szare legginsy w koniki i za dużą koszulkę. Bylo Ciepło Wiec ubrałam sie Jak najlzej. Wybiegłam na dół i pognałam do stajni. Na Dzis Mialo przyjechać TYLKO 9 koni Wiec zmieszczą SIE W jednej stajni. Nasze konie były juz na pastwisku Wiec Stajnia byla Pusta. Praca Szła pełną parą. Musiałam poszukać Maddie, która zajmowała sie ustalaniem planu hubertusa. Pobiegłam na hale, gdzie Mad sprzątała wczorajsze "pączusie".
- Kochana! Chodz pogadamy!
- Słucham CIEBIE!
- Przemyślałaś dokladnie dzisiejszy plan? NIE bedzie koniom ZA cięzko ??
- NIE! Wszystko dokladnie przemyślałam.
- Ok. Ja lecę bo zaraz wszyscy zaczną sie pojawiać!
Ledwo wyszłam z hali pod stajnię podjechał dobrze mi znany wóz. Wysiadłą z niego zadowolona Ann i Harry. Podbiegłam w ich stronę i uściskałam Ann. Kiedy juz troszke porozmawiałyśmy Harry zaproponował wyprowadzenie koni. Pomogłam im z klaczkami i poprowadziłam do stajni.
- Chodz Ann. Pójdziemy po Abouta, jest jszcze na pastwisku.
Sięgnęłam po uwiąz i ruszyłyśmy na wybieg. Konisko przybiegło natychmiast. Prowadząc Konia nie nie mogłyśmy sie oprzeć rozmowie.
-Jak Myślisz KTO Teraz przyjedzie? - Ann Jak zwykle ciekawska.
- Chyba Ruska, bo o 5 miała wyjechać z Hotelu z Paryza.
- Gdzie jest Harry? Tak Nagle zniknął ...
- Pewnie poleciał do Damiena do garazu.
- Mila ... Od kiedy jesteście razeem ???
- Moze wieczorem wam opowiem: 3
Zrobiłam TYLKO Lekko zawstydzoną minę i spojrzałam kontem oka NA Ann. Wybuchnęłyśmy nieogarniętym śmiechem i ruszyłyśmy do stajni. NAwet nie zauważyłyśmy Ruski. Stała za bramą dziwnie się na nas patrząc.
- Może się ogarniecie i mi pomożecie???
Faktycznie. Pomoc byłą jej potrzebna. Miała ze sobą z 5 walizek.
- Kobieto! Ty tu jesteś na wakacje czy tylko na  3 dni??? - zaśmiałam się.
- No wiecie.. Nie wiedziałam co wziąć na tą jutrzejszą imprezę, więc może mi doradzicie???
- Taka impreza, że aż...
- No co? Mamy tu chłopaków więc jakoś się odpindrzyć trzeba??? :P
- Ach no niby tak...
- A zresztą w tej torbie mam kilka końskich ozdóbek. Bo wiecie, mamy troszkę czasu więc mogłybyśmy nasze koniuchy troszkę wystroić :)- zaproponowała Rus.
- No w sumie zdjęcia będą co nie Milka?
- Pewnie ;) Więc zły pomysł to nie jest... Ale jeszcze mamy 3 godziny do rozpoczęcia więc zapraszam do kuchni na ciepłe kakauko lub kawkę :)
- Ja kawę już piłam więc kakauko może być ;)
- Ja też!
Powędrowałyśmy raźnie do kuchni. Piłyśmy pyzny napój i oczywiście plotkowałyśmy. Zupełnie zapomniałyśmy, że reszta jezcze nie przyjechała..
- Ej, a z toba Ru nie miała Val i Sky? -zapytałam.
- Tak, ale one zajęły się końmi i pewnie zarywają do twoich stajennych...
- Hahaha, serio?
- Aj, kto to wie, kto to wie, Mila...
Do kuchni wszedł mój kochany pan Dam.
- No, no panie sobię tu siedzą, a goście czekają...- powiedział Damien.
- O to on, haha- Ann i Rus nadzwyczajniej w świecie komentowały Damiena.
Podeszłam do niego i powiedziałam żeby kiedy indziej przyszedł a gości zabiorę. Chłopak mnie pocałował i wyszedł z kuchni a dziewczyny zaczęły komentować...
- No to nieźle się ustawiłaś... - rzekła Ann.
- Muszę go sprawdzić... - Ruska powiedziałą całkiem poważnie.
- Aj Ruska przyjadę przecież nim na Halloween do ciebie ;)
-No dobrze, może się doczekam.
- Ej ktoś przyjechał zapomniałam!
Oby trzy [?] wybiegłyśmy z domu . W stajni już byli Andrea i Eric z Apple Garden Stud. Nie znałam ich zbytnio.. To tak na prawdę pierwsze nasze spotkanie ale wyglądają na miłych :) W boksach stały już ich konie. Chyba już się rozgościli w Cedryce.
- Hej! - krzyknęły dziewczyny. One już ich chyba znały. Ja zostałam na koniec.
Z uśmiechem na ustach podałam rękę najpierw dziewczynie a potem chłopakowi. I po sprawie. No i wszyscy się znają :) Jeszcze Podkowa. Już też się znamy. Byłam tam na hubertusie. Naprawdę poznałam miłych ludzi. Ta stadnina była dla mnie świetnym rozwiązaniem. Przez ostatnie lata byłam typem samotnika. Nikt by nie uwieżył że mam teraz tak wspaniałych przyjaciół, chłopaka...
Zaprosiłam wszystkich do stajni gdzie mogliśmy już wszyscy przygotowywać swoje konie. Była już za piętnaście 9 a wszystko zaczyna się na 10. Nie było jeszcze załogi z Arisha. Ruska w tej torbie przywisła tyle drobiazgów! Starczyło dla wszystkich. Kiedy każdy stał w boksie ze swoim rumakiem i skrzynką szczotek. Nagle do stajni wkroczyli nasi spóźnialscy.
- To impreza zaczyna się bez nas??? - zapytała ze śmiechem Podkowa.
- Nie, ale koniom przyda się dłuższa pielęgnacja.
- Dobrze, już dobrze gdzie nasze boksy?
- Te po prawej stronie.- wskazałam palcem.
Było takie zamieszanie.. Ale to chyba normalne przy takich syuacjach. Do stajni wkroczyła Maddie ze swoim aparatem. Ona była odpowiedzialna za zdjęcia. Zaczęła każdemu pstrykać fotki przy  koniach.  Teraz dopiero był ruch... Każdy chciał coś doczepić do swojego koniucha. A kiedy zawartość magicznej Ruskowej torby się wyczerpała, torba latała po całej stajni. Długo nam zajęło to przygotowywanie... Było za dziesięć dziesiąta..
-Ok! Wszyscy na halę!
Każdy spokojnie prowadził swojego konia.  Odbyło się to bez zbędnych kłopotów. Każdy ustawił się przodem do mnie. Szybko wręczyłam konia Maddie i wskoczyłam na ławkę.
- Ok. Teraz rozgrzewający terenik dookoła naszych terenów. Oto zastęp:
Ja i Otto
Ruska i Sheila
Ann i Californication
Podkowa i Blackberry
Eric i Yen
Szymon z Doon'em
Andrea i Extreme Dun Gun
Harry z Cherry Lei
Sky z Fairy oraz
Valentine i Stark
Zeskoczyłam z ławki i zarządziłam wsiadanie na konie. Cały zastęp ruszył za mną. Miała być to taka rozgrzewka przed dzisiejszym hubertusem.  Miało się dziś tyle dziać a postawiliśmy tylko na gonitwę. A może to nawet lepiej... Potem zrobimy jakąś imprezkę u mnie w salonie i będzie fajnie ;)
Prowadziłam zastęp przez nasze mniejsze pastwisku na którym obecnie nie było koni. Łąka prowadziła na świetną dróżkę do lasu, gdzie nagle skręcało się w bok jechało prosto i wyeżdżało na główną polną drogę prowadzącą do Cedryki. Droga była prosta więc tak tylko na stępo-kłus dla rozgrzewki. Oczywiście nie odbyło się bez rozmów. Każdy rozmawiał na przeróżne tematy. Ja oczywiście wspominałam z Rus te nasze szalone chwile ;D Wjechaliśmy w las. Niektóre konie troszkę były przeciwne ciemnemu laskowi jednak jakoś się przekonały. Musiałam zatrzymać na chwilkę zastęp ponieważ przed nami bardzo trudna chwila.
- Uwaga~! Teraz będziemy musieli przejechać przez malutki mostek. Niestety woda strasznie szumi. Proszę zachowajcie odstępy i bądźcie ostrożni!
Out spokojnie i bezpiecznie przezedł przez kładkę. Często tu bywaliśmy więc jest przyzwyczajony.
Eric z Yen zostali z tyłu.  Yen chyba miała dziś zły dzień i ciężko zniosła podróż, bo od samego początku się buntowała. Wróciłam wałaszka na drugą stronę rzeczki obok klaczki. Puściłam Outa powoli przed nią cały czas zerkając za siebie. Klacz chyba uwierzyła w siebie i ruszyła na przód. Radośnie zeskoczyli z kładki więc mogliśmy ruszać dalej. Wyjechaliśmy z cienkiej leśnej ścieżki zasianej korzeniami i znaleźliśmy się na pięknej polnej drodze.
- Ok grupa! Konie rozstępowane tutaj zakłusujemy! - krzyknęłam aby wszyscy usłyszeli informację o zmianie tempa.
Out miał chyba za dużo energii bo lekka łydka a on tu się w galop pcha.
- Oj widzę, że trudno będzie was złapać :D - Ruska się zaśmiała. bardzo głośno zaśmiała.
- Aż się boję! Black na pewno was złapie! - Podkowa dumnie zaprezentowała swoje konisko.
Oczywiście wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Tak donośnym śmiechem, że Szymon się zaniepokoił.
Podjechał bliżej nas dziwnie się na nas patrzać.
- Z czego "ha"? - zapytał.
- Podkowa myśli że mnie złapie, hahahaha!!! - zaśmiałam się na głos.
- Oj, ja bym na nią uważał, nasze górskie konie są szybkie więc bój, się bój Milka.
-Ej Szymek w zastęp mi sio! - krzyknęłam na niego ze śmiechem. Chłopak mnie posłuchał. Bo kto by nie słuchał Milii? ;>
Doszłam do wnionsku że konie już dość długo kłusowały a wyjechaliśmy już na drogę główną prowadzącą do stadniniy więc przeszłam do stępa. Była to bezpieczna droga więc popuściłam koniu na maksa wodze i kierowałam samymi łydkami. Za mną tgo samo zrobiły Ruska i Ann a potem reszta zastępu. Jak domino. Normalnie domino day :P    Oczywiście koniom się to spodobało.
Tak się zagadaliśmy, że zapomniałam, że skręcamy na łąkę niedaleko stajni. Dopiero Ann mi przypomniała krzycząc do mnie tymi oto słowami [wręcz przepięknymi kochana :D]:
- Ej Mi czy to nie ten twój Damien tam do ciebie macha??? Chyba ślepa nie jesteś co???
Faktycznie, gdyby nie ona to bym zapomniała o gonitwie. ostrożnie i spokojnie podjechaliśmy pod stromą górkę prowadzącą na naszą łąkę. Wszyscy podjechali pod budkę w której siedział Dam, Maddie i Nata. Maddie robiłą dziś zdjęcia, Dam pomagał w organizacji i dosłownie wszędzie było go pełno a Naty miała komentować hubertusa.
- Ej jedźcie się jeszcze troszkę rozgrzać na tej łączce i zapoznajcie z terenem, a ja magicznie zamienię się w lisa!!!
Wszyscy mnie posłuchali a kiedy odjechali ja zsiadłam z konia, podałam wodze wałaszka Nat i zaczęłam się przygotowywać. Dam podał mi czarną marynarkę oraz wspaniały kapelusz z piórkami. Jak hubertusowo to hubertusowo :D Podniósł z blatu stołu liskową kitę oraz igłę i nitkę i do mnie podszedł. Chyba się denerwował bo ręce mu się niepojętnie trzęsły.
- Ej co jest?
- Nie wiem, to moje pierwsze spotkanie z twoimi znajomymi i troszkę się denerwuje...
- Spokojnie, nie zjedzą cię ;>
Dam przywiązał do mnie kitę i pomógł wsiąść na konia. Ja ruszyłam do moich znajomych na łąkę. Podjechałam kłusem do Ruski.
- Ej ty z tą twoją szaloną klaczkę uważaj na głośniki bo nie chcemy tutaj demolki.
- Czemu akurat do mnie to mówisz?
- Bo po naszym szalonym dniu nie wiem czego mogę się po was spodziewać :D
Powiedziałąm tylko to a z głośników wydał się przeraźliwy pisk. Dziś zdenerwowana Yen zadębowała i ruszyła przed siebie. Jednak Eric opanował sytuacje i zdążyli tylko zbiec z pastwiska.
- Dobrze jeżeli już wszystko  dobrze to może w końcu zaczniemy. - Naty rozpoczynała dzisiejszą imprezę.
- Nasz lis, którym jest Mila ma za zadanie jak najszybciej uciekać przed resztą uczestników. Jeżeli ktoś ją dogoni musi zerwać z jej ramienia lisią kitę.  Dobrze. Lis ma chwilkę rzeby odjechać jak najdalej. Na moje start cała gonitwa rusza! Mila możesz jechać i..... GOTOWI, STAAAAAAART!!!!
Ruszyłam dopiero po chwili ujrzenia pędzącego w moją stronę tłumu. Kiedy byli już blisko gwałtownie skręciłam dość szybko im uciekając. Out miał dziś na prawdę wiele energii. Inne konie też, co za tym szło było wiele chętnych na kitę. Pewnie ruszyłam przed sibie na drugi koniec łąki wciąż galopując. Kiedy dojechałam do tego miejsca spojrzałam za siebie. Kilka koni na czele pędziło do mnie. Reszta miała drobne problemy lub galopowała wolniej. W czołówce znalazła się Sky, Podkowa, Harry i Ruska.
Zawróciłam konia w drugą stronę i dałam znaki do szybkiego biegu. Wykonał moje polecenie jednak nie spodziewałam się takiego ataku ze strony goniących mnie. Wtem usłyszeliśmy w końcu głos Naty.
- Proszę państwa! Co to było! Mili nie udało się wykonać szybkiego uniku przez co ma kłopoty. Wiele rąk które chcą dobrać się do jej ramienia.  Jednak proszę państwa! Out sprytnie przedziera się przez tabun ludzi! Jednak kilka osób szybko zareagowało i ruszyło za nimi! Wiele przedzierających się rąk dotyka i konia i dziewczynę! Poczekajmy na rozwój akcji!
Wiedziałam że zaraz mnie złapią. Jednak chciałam dać z siebie wszystko. Wiedziałam, że Out jest już zmęczony jednak takjak ja chciał jeszcze biec i się nie dać. Niespodziewanie Obok mnie pojawiła się Sky. Wyciągając rekę i chwytając kitę. Nie wiedziałam co mam zrobić jednak widziałam, że chwyta ją tylko za koniuszek. Upewniłam się, że moja druga strona jest wolna i nagle skręciłam. Wyrwałam kitę Sky i popędziłam przed siebie. Dziewczynka szybko mnie dogoniłą jednak obok mnie pojawiła się jeszcze Podkowa. One wręcz się biły o tą kitę. Wtem Out niespodziewanie przyspieszył na co nawet ja nie byłam gotowa jednak w miarę szybko się pozbierałam.  Niestety szybko wpadłam w czyjeś sidła.
- Proszę państwa!! Co tu się wydarzyło! Tyle rąk chwytających lisią kitę!!! Jednak to on zastawił swoje sidła na naszego lisa!! Tym sposobem Harry zdobywa kitę!!! Mila skręciła wprost na niego!!! Gratulacje nasz nowy lisie!!
Cała gonitwa się już skończyła, a ja z naszym zdobywcą kity ustawiłam się do zdjęcia.
- Pogratulujmy wszyscy zdobywcy lisiej kity w stajni Cedryka!!! I zapraszamy wszystkich do stajni, gdzie odbędzie się syty obiadek!!!!
Wszyscy już prowadząc konie w ręku szliśmy do stajni. Rozmawiałam po drodze z Ruską.
- Co tam się stałou was?
- Ajnie wiem, jakoś na początku troszkę Shi mi się buntowała, a potem nie mogliśmy nikogo dogonić...
- Ale świetnie się bawiliśmy!
- O tak!
Każdy poprowadził konie do stajni, gdzie szybko i sprawnie oporządziliśmy konie. Następnie zaproponowałam puszczenie ich na pastwisko ponieważ należy im się pyszna zielona trawka. Oczywiście każdy dostał po marchewce.
- Ok! Zapraszam wszystkich na halę!
Postanowiliśmy wszystko przygotować na hali ponieważ jak na koniec października było dziś wyjątkowo ciepło. Rozstawiliśmy masę stolików z jedzeniem i oczywiście dookoła nich krzesła. Kiedy każdy się najadł Damien przyniusł chłopakom alkohol. Niektóre dziewczyny szybko się tym zainteresowały i nieraz popijały. A zresztą czemu nie? Włączyłam muzykę na maksa i zaczęły się tańce. Na początku zwykłe tańce, jednak po jeszcze kilku kroplach whisky jednej bardzo zwariowanej osóbce przyszedł do głowy peien pomysł. A mianowicie taniec na stole. Ruska wskoczyła na stół i zaczęła tańczyć. Reszcie spodobał się ten pomysł i zaraz wszyscy tańczyli razem na stole, niegdyś pełnym potraw, a teraz już pustym.  Cała impreza skończyła się ok. 23 kiedy to Sky razem z Natalie  musiały wszystkich odprowadzać do pokoi.
Wszyscy chyba od razu posnęli, jednak w moim pokoju który dzieliłam jeszcze z Ruską Sky i UFO jeszcze przez dobre pół godziny dało się słyszeć wspaniały śpiew Ruski. Hm.. A co śpiewała? Jakąś wakacyjną melodię, jednak tak wspaniale wyraźnie śpiewała, że nie byłam w stanie rozszyfrować jaka to piosenka.

Z góry przepraszam za wszystkie błędy!!! I myślę, że filmik- niespodzianka na początku wam się spodobał :)
dyplom dla zwycięzcy -------> klik
nagrodę dla stajni możemy ustalić na poczcie ;D

1 komentarz:

  1. Przepraszam was bardzo za opóźnienie z teren jednak mój brak czasu i weny jest nieznośny :/// Ale terenik kiedyś na pewno się pojawi ;)

    OdpowiedzUsuń